Audycja Źródło Kreacji - Twórz Własną Przygodę

Świadoma Nawigacja Poprzez Rzeczywistości.

Co jest naprawdę ważne?

Jedną z wytycznych jakimi kieruję się przebywając w tej przestrzeni, jest uważność: abym mógł rozpoznawać cenne lekcje, jakie potrafią nieść ze sobą niektóre doświadczenia. W tym ujęciu traktuję to życie jak książkę po którą sięgnąłem Sam, z Własnego wyboru - dopatrując się weń czegoś interesującego, wartościowego może. I dziś, kiedy tego nie pamiętam - "czytam uważnie", aby w najlepszym wypadku niczego nie przeoczyć.

Dlaczego to robię? Dlatego, iż uważam się za osobę poczytalną, tj. skoro już wiem, iż sięgnąłem po tą "książkę" Sam, z pewną oczywistą intencją - to chcę się zachować odpowiednio do tej intencji: nie postrzegając życia jako czegoś co się po prostu "przydarza", lecz jako rozpościerającej się przede Mną "na żądanie" treści/fabuły, która niesie w sobie coś, co Mnie interesuje. Stąd wytyczna uważności.

Poza tym rozpoznane przeze Mnie cenne treści będą w istocie jedynym, co zabiorę ze Sobą w dalszą podróż. Nie zabiorę iPhone'ów, pieniędzy, tytułów. Nie zabiorę nawet "Własnego" fizycznego ciała. Natomiast zdecydowanie będzie Mi towarzyszyć mądrość.

Dolores Cannon pomogła Mi przykładać większą wagę do tych wszystkich "lekcji" (które osobiście preferuję określać "pożądaną (tj. Mnie interesującą) duchową treścią życia"). Tak, iż dziś doskonalę tylko bardziej i bardziej przyglądanie się temu.

Jak dotąd, rozpoznałem już "garść" różnych takich duchowych treści/lekcji, które poczytuję za cenne i warte zintegrowania (przyswojenia) - "zabrania ze Sobą". Jedną z nich jest lekcja dotycząca Ważności, tj. tego co jest naprawdę ważne.

Pytanie to początkowo może zdać się enigmatycznym, pozwól jednak iż przytoczę Ci kilka anegdotek.

 

Pierwsza z nich pochodzi z filmu "Sekretne życie pszczół" ("The Secret Life of Bees"). Mówiąc pokrótce, bohaterkami jest m.in. kilka sióstr. Jedna z nich miała pomalować dom w którym mieszkały. Okazało się jednak, iż wybrała fatalny kolor. Osoba postronna dziwiła się, dlaczego nie spowodowało to złości pozostałych. A oto Moje tłumaczenie oryginalnej transkrypcji dialogów:

 

"- Ciągle nie wybaczyła mi pomalowania domu, a to było 10 lat temu.

- Jak to właściwie możliwe, jeśli twój ulubiony kolor to niebieski, a dom pomalowałaś tak różowo?

- [Westchnienie] To była robota May. Była ze mną tego dnia kiedy poszłam do sklepu z farbami... i uczepiła się tej próbki o nazwie Karaibski Róż. Mówiąc że sprawia że chce jej się tańczyć hiszpańskie flamenko. Pomyślałam że to był najbardziej przybijający kolor jaki kiedykolwiek widziałam w moim życiu. Lecz jeśli mógłby unieść serce May, przypuszczam że powinna tym żyć.

- Cóż, to było z pewnością miłe z twojej strony.

- Cóż, pewne rzeczy nie liczą się tak bardzo, Lily. Jak kolor domu, czy coś takiego. Ale uniesienie czyjegoś serca... to się liczy."

 

(oryginalny tekst:
"- She still hasn't forgiven me for paintin' the house, and that was 10 years ago.

- Well, how come, if your favorite color is blue, you painted the house so pink?

- [Sighs] That was May's doin'. She was with me the day I went to the paint store... and she latched onto this sample called Caribbean Pink. Said it made her wanna dance a Spanish flamenco. I thought it was the tackiest color I ever seen in my life. But if it could lift May's heart, then I guess she ought to live in it.

- Well, that was sure nice of you.

- Well, some things don't matter that much, Lily. Like the color of a house and whatnot. But liftin' someone's heart... now that matters.")

 

Druga anegdotka pochodzi z audycji "Quest for Peace" ("Poszukiwanie Pokoju"). W jednym z odcinków prowadzący rozmawiał ze swoim przyjacielem. Dokładniej rzecz biorąc wspominał (antyczny być może) samochód owego przyjaciela - jego chlubę i oczko w głowie, o które dbał i które pielęgnował z należytym pietyzmem. Pewnego razu siostra poprosiła go o użyczenie wozu, na co się zgodził. Niestety, siostrze przydarzył się wypadek - jej co prawda nic się nie stało, samochód jednakowoż został poważnie uszkodzony (o ile nie zdruzgotany).

Prowadzący audycję przytoczył to wspomnienie, gdyż był pełen zadziwienia, skąd w przyjacielu brak emocjonalnej reakcji (dlaczego na przykład nie wpadł w poważniejszą złość - skoro jego "oczko w głowie" zostało "skasowane"). O ile dobrze pamiętam, jego rozmówca skwitował tamto wydarzenie słowami: "Samochód można wymienić - własną siotrę już nie".

 

*****

 

Kiedy przyglądam się tego rodzaju anegdotkom, myślę o reakcjach różnych ludzi na te same sprawy. Zaobserwowałem, iż dla niektórych osób wystarczy "byle co", aby się zezłościć, awanturować, emanować wyrzutami i agresją. Reakcja taka wiele mówi o człowieku, a konkretniej o jego intencji. Jaką intencją kieruje się ktoś, kto pozwala sobie na - przykładowo - wyrzuty, kiedy tylko nadarzy się okazja? A to przecież tylko skrajny przykład, kiedy mówimy o drobnostkach (takich jak np. nie odłożenie czegoś na miejsce, czy nie sprzątnięcie czegoś na czas - jest niezliczona ilość tego typu trywialności, które dla części osób stanowią doskonały pretekst do przemocy psychicznej/agresji).

Tak naprawdę zagadnienie jest o wiele szersze, gdyż dotyczy znacznie większej liczby rzeczy (które mogą posłużyć jako preteksty), niż drobnostki. Wyżej przytoczone historie używają za przykład sytuacji skrajnych, aby coś podkreślić, coś zaakcentować. Przypomina Mi to, jak ludzie doświadczający tzw. "NDE"/śmierci klinicznej zmieniają się po powrocie do życia (kiedy osobiście doświadczyli śmierci i - danej im zaraz za chwilę - kolejnej szansy). Zwykle tego rodzaju przeżycia diametralnie odmieniają ludzi, którzy literalnie zmieniają się w inne osoby (mogą np. znacznie bardziej cenić życie, przykładać znacznie więcej wagi do relacji z Bliskimi, itd., itp.). Z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia nierzadko w przypadku osób, które dowiedziały się właśnie o tym, iż są śmiertelnie chore i zostało im niewiele - lub niewiadoma ilość czasu. Taka perspektywa również potrafi zdziałać cuda i odmieniać ludzi, którzy nagle "przeglądają na oczy", nie robiąc więcej problemów z "tysiąca spraw", gdyż po prostu czują, że nie warto.

Jakież znaczenie mają niewyrzucone śmieci, niewymyte na czas naczynia czy jakiś nieodłożony na miejsce przedmiot, kiedy masz do czynienia z kimś bliskim Twemu Sercu? Owszem, sprawy dnia codziennego są istotne - Moim zdaniem jednak nigdy nie powinny przesłaniać Nam prawdziwego priorytetu, jakim jest Miłość, Bliskość, szacunek, jakim jest unikatowość bliskiej Ci Osoby, czy właśnie doznawanej chwili. Tak naprawdę nie masz żadnej gwarancji, iż ktoś Tobie bliski będzie dostępny dla Ciebie kolejnego dnia. Tylko w Naszej ignorancji przyzwalamy przyzwyczajeniu etykietować obecność bliskich Nam osób, jako "wieczną". Prawda jest jednak taka, iż jest to złudzenie na poczet Naszego lepszego samopoczucia. Naszą uwagę budzą dopiero tzw. "wypadki losowe": poważna choroba, czy wypadek. Wcześniej potrafimy jednak żyć jak gdyby nigdy nic, ranić bliskie Nam osoby nie robiąc z tego wielkiej sprawy - bo przecież jutro można powiedzieć "przepraszam". Zresztą, nie musimy ich nawet ranić - wystarczy nie przykładać wystarczającej uwagi i poczekać wygodnie na Święta - Boże Narodzenie lub Wielkanoc - jako wygodne preteksty do "poświęcenia" czasu Bliskim, aby resztę roku spędzić będąc znów zaangażowanym codziennymi, "bardzo ważnymi" sprawami, składającymi się na jedno wielkie, zjełczałe credo: "braku czasu" / "może jutro" / "może później".

Nie chciałbym, aby dopiero śmierć, czy perspektywa śmierci otworzyła Mi oczy. Osobiście wolę być świadomy za życia i czerpać zeń maksymalnie, kiedy jest na to (jeszcze) czas. Cóż dadzą Ci Twoja kariera i zgrabne poukładanie tysiąca spraw - kiedy zostaniesz Sam, a większość chwil które można było wykorzystać naprawdę dobrze, przeminęła? Życie przecież płynie, część z Nas łudzi się iluzją budowania "złotej jesieni", przesłaniamy Sobie oczy kurtyną kariery, lunatycznie wpatrując w złoty garniec po drugiej stronie tęczy (za ileś lat, ileś dyplomów, ileś awansów). A życie płynie, czy - mówiąc precyzyjniej - upływa. Pozwalamy mu na to tak łatwo, jak na ranienie innych czy to agresją, czy brakiem uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Licencja Creative Commons
Audycje "Źródło Kreacji" są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Bez utworów zależnych 3.0 Polska.

powered by:

Autorskie Szablony Blogger • Projekty Stron Internetowych / Grafika Komputerowa: thomasleighdesign[at]gmail.com

© copyright by Thomas Leigh, 2008-2021