Audycja Źródło Kreacji - Twórz Własną Przygodę

Świadoma Nawigacja Poprzez Rzeczywistości.

O bezproduktywności odpoczynku

Dziś chciałbym napisać o tym, jak wyewoluowało z biegiem czasu Moje podejście do aktywności, gdyż zyskałem dzięki temu pewien interesujący efekt, którym chciałbym się z Tobą podzielić.

Jakiś czas temu (kilka lat, może wcześniej) Mój typowy dzień był wypełniony aktywnościami po brzegi. Rozpoczynałem dosłownie po wstaniu z łóżka - a kończyłem, kiedy ciało nie było już zdolne dłużej podtrzymywać aktywnego trybu i koniecznie potrzebowało snu. Co ciekawe, Ja Sam nie miałem wtedy dosyć: nadal czułem entuzjazm i pasję. Położenie się do łóżka było więc dla Mnie bardziej rodzajem kompromisu, niż działaniem podyktowanym własną chęcią, znużeniem, itp.

Chociaż bardzo lubiłem jeść, posiłki częstokroć stanowiły tylko "przerywnik" pośród mnogich zajęć, w jakie byłem zaangażowany. Taka swoista "przerwa na reklamę", po której zaraz znów wracałem do pracy. Dla ciekawości wspomnę, iż był tylko jeden wyjątek: spotkania ze znajomymi, których jako outsider nie miałem wielu, za to dla których lubiłem inwestować czas i nigdy nie postrzegałem tego, jako działanie podyktowane kurtuazją, czy "wypełniacz luk"/"przerwę reklamową".

Niemniej jednak nadal cały czas poza snem - lub druzgoczącą jego większość - spędzałem aktywnie, zajmując się przeróżnymi projektami, nabywając nową wiedzę, tworząc, itd. Był to wyjątkowo intensywny, ale i wyjątkowo twórczy okres w Moim tutejszym życiu - który wspominam zresztą dobrze.

Z biegiem lat odkryłem jednakowoż coś zaskakującego. Zaczęło się niewinnie: od niezobowiązujących spacerów (tj. takich, które generalnie były podejmowane dla samej przyjemności spacerowania, a jeżeli nawet realizowałem jakieś rzeczy podczas ich trwania - było to bardziej "przy okazji"). Być może pierwszy raz uświadomiłem to sobie, delektując się pewnego mroźnego jeszcze poranka odpoczynkiem i relaksem w ciepłej restauracji, popijając pyszną gorącą kawę. Wówczas taki odpoczynek i relaks były już Moim (nowym) nawykiem, który podejmowałem z przyjemnością. Pośród Mych myśli pojawiła się refleksja, iż stan w którym właśnie jestem zanurzony (najkrócej mówiąc: chill-out) sprawia, iż inaczej postrzegam Moje wszystkie aktywności. Wcześniej w życiu istniał dla Mnie tylko sen oraz maraton zajęć. Dziś wszelakie zajęcia są zwykle przeplatane odpoczynkiem i relaksem, podczas których delektuję się Sobą (Własnym, świadomym istnieniem), podczas których wyostrzają się Moje zmysły, uintensywnia percepcja - na zasadzie odmiennej od tej, kiedy jestem zanurzony w aktywnościach. Kiedy jestem zajęty, jestem bowiem skoncentrowany tylko na jednym wątku, najzwyczajniej w świecie nie zauważając niczego innego - na potrzeby efektywności koncentracja ogniskuje się bardzo precyzyjnie i intensywnie na jednym wybranym temacie, a cała reszta przestaje istnieć.

Co ciekawe, wydawałoby się iż będąc głęboko zaangażowanym we Własne aktywności będę je znał "od podszewki" - i nic nie pozostanie "do dodania". Z zaskoczeniem stwierdziłem jednak, iż podczas odpoczynku i relaksu dostrzegam więcej, znacznie więcej. Przykładowo otwiera się wówczas przede Mną nowy wymiar docenienia tego co zrealizowałem, co stworzyłem lub tworzę - docenienie innego rodzaju, niż pełna ekscytacji, naenergetyzowana satysfakcja podczas pracy. W ciszy i spokoju widać inny obraz, a nierzadko nawet i zupełnie inny. Okazuje się wówczas, iż oglądam Moje aktywności z nowej, odmiennej perspektywy - która nie była dla Mnie dostępna, kiedy byłem "wewnątrz", w samym centrum. Zrobiło to na Mnie wrażenie - ten nowy widok...

Poza tym zdałem Sobie przykładowo sprawę, iż w stanie relaksu oraz chill-out'u zyskuję niepowtarzalną możliwość głębokiej reminiscencji, błyskotliwego, "szerokokątowego" wglądu w cokolwiek, czemu się przyglądam (tu: Własne aktywności, projekty, itp.). Nie będzie przesadzonym stwierdzenie, iż zaskoczyło Mnie wręcz zatrważająco uświadomienie Sobie, że będąc pochłoniętym przez wir zajęć właściwie niewiele jest w tym Mnie Świadomego - za to wiele tego, co zwykło się określać mianem "zatracenia w pasji" (tak częstego u artystów wszelkiej maści). Można więc "przepaść" i tworzyć, tworzyć zapamiętale - bez jakiejkolwiek świadomości wszystkiego co wokół, włącznie z przemijającymi dniami, tygodniami... by w którymś momencie "obudzić się", ocknąć i zobaczyć Siebie na tle na przykład zakończonego właśnie co obrazu, czy napisanej powieści. Dla Świadomości taki czas jest jednakowoż czasem nieobecności - piszę tak dlatego, iż Ja osobiście nie czuję się specjalnie obecny w takiej sytuacji. Bardziej przypomina to "oddanie sterów w inne ręce" (powiedziałbym, iż ręce "Wyższego 'Ja'"), kiedy Sam "odchodzę na bok" i pozwalam, "by się działo". Twórczość, kreacja. Swoisty channeling na bazie (rzekomo Własnych) talentów i predyspozycji.

Od jakiegoś czasu w istotnym stopniu cenię Sobie przeplatanie Własnych aktywności okresami chill-out'u, podczas których odpoczywam, relaksuję się, obserwuję niczym bezstronny obserwator - zdając Sobie z zaskoczeniem sprawę, jak czystą optykę zapewnia samo proste "nie bycie zajętym", "zatrzymanie się w kadrze" - kiedy po prostu jesteś, i po prostu patrzysz. Wówczas wszystko co widzisz, zdaje się wyglądać inaczej - różnicę niełatwo sprecyzować, niemniej przypuszczam iż przypomina sytuację, w której widzisz coś po raz pierwszy (przypomnij Sobie, jak świeżym dysponujesz wówczas umysłem, jak nowym i ekscytującym wydaje Ci się wtedy to czego doświadczasz, wreszcie: jakim poziomem uwagi wówczas dysponujesz).

Pomimo faktu, iż swego czasu lata spędziłem na maratonie zajęć, nie czuję się z tego dumny, lub inaczej: nie poczytuję Sobie tego za zasługę. Z drugiej strony, nie uważam tego za pracoholizm w związku z tym, iż w istocie potrafiłem znajdować czas na inne - również ważne - sprawy (spotkania z innymi osobami). Z tego akurat byłem dumny.

Spotkałem się jednak z ludźmi, którzy pracoholizm poczytują za atut - a odpoczynek za "przykry obowiązek", konieczność którą najchętniej by się nie zajmowali, a którą zajmują się dla rzekomego zdrowia - byle nie za długo (podobnie jak "myślenie boli" - tak i w kwestii odpoczynku osoby te wydają się interpretować każdą jego większą niż małą dawkę, jako próżniactwo, czy bezproduktywność). Podczas kiedy mógłbym zadać Ci pytanie: jak bezproduktywnym jest odpoczynek?

Swego czasu zetknąłem się z takimi oto cytatami, które skrzętnie "zahomikowałem" i pielęgnuję przy Sobie, jako cenne i błyskotliwe spostrzeżenia. Zobaczmy:

 

"Wypoczynek to nie jest bezczynność - wypoczynek to praca nad regeneracją sił."
("Rest is not a matter of doing absolutely nothing. Rest is repair.")

"Moje zmęczenie pod koniec dnia nie jest miarą moich osiągnięć - ich miarą jest brak zmęczenia. Kiedy pod koniec dnia czuję się wyjątkowo wyczerpany albo nadpobudliwy - wiem ponad wszelką wątpliwość, że mam za sobą mało wydajny dzień."
("I measure my accomplishments not by how tired I am at the end of the day, but how tired I am not. When I feel particularly tired at the end of the day, or when irritability proves that my nerves are tired, I know beyond question that it has been an inefficient day both as to quantity and quality.")

Daniel W. Josselyn, "Why Be Tired" (tłumaczenie z polskiego wydania książki "Jak przestać się martwić i zacząć żyć" Dale'a Carnegie'go)

 

"Odpoczynek jest bronią. Nie zapominaj o tym."
("Rest is a weapon. Don't forget it.")

"(...) odpoczynek jest nie mniej skuteczną bronią niż którekolwiek z tępych narzędzi czy przyrządów do strzelania, jakie człowiek wynalazł."
("(...) rest was as much a weapon as any blunt instrument or firing mechanism man had ever devised.")

Robert Ludlum, "Krucjata Bourne'a" (w tłumaczeniu Zdzisława Nowickiego)

 

Zaskakujące? Ohh.

Osobiście jestem daleki od deprecjonowania odpoczynku, czy uważania go za stan bezproduktywny. Wręcz przeciwnie, jak próbowałem przedstawić we wcześniejszej części tego artykułu, dla Mnie stan relaksu i chill-out'u wniósł wiele nowego, i to bardzo istotnego "nowego". Zdałem Sobie m.in. sprawę z tego, co znaczy być bardziej świadomym, czy - jak wolisz - bardziej przebudzonym, i o ile więcej można wówczas dostrzec. Co ciekawe, bardzo cennym następstwem przeplatania własnych aktywności odpoczynkiem traktowanym na równi z nimi (jako w istocie jeszcze jedno zajęcie!) jest "zatrzymanie (a przynajmniej spowolnienie) czasu" - kiedy zdajesz Sobie sprawę, iż nie przecieka Ci on już przez palce. Łatwo to zrozumieć: nic nie może Ci umknąć, kiedy patrzysz. Kiedy jesteś jednak ciągle zajęty - oczy masz zamknięte, a czynności podejmujesz niemalże lunatycznie, w transie. Nic w tym złego, o ile nie zdominuje się takim zachowaniem większości Własnego życia, które samo w sobie jest piękne, świat jest piękny, wszechświat... tyle do zobaczenia, tyle do doświadczenia i poznania (byle tylko nie na zasadzie kompulsywnego "zaliczania", gdy odhaczasz kolejne punkty na liście, aby móc potem powiedzieć, że tak, widziałeś piramidy, czy tak, skakałaś na bungee).

Kiedy określiłem odpoczynek jeszcze jedną aktywnością, zdałem Sobie sprawę z pewnej przewrotnej i złudnej gry słów: istnieje bowiem również taki modny zwrot, jakim jest "aktywny wypoczynek". Za tym sformułowaniem kryje się zwykle odpoczynek podczas którego zajmujesz się jakąś aktywnością - zwykle odmienną od Twoich rutynowych zajęć (np. rodzaj sportu, czy lokalnych atrakcji). Po namyśle dochodzę do wniosku, iż konstrukt ten jest specjalnie dedykowany wszystkim, którzy boją się odpoczywać w obawie bycia osądzonym (choćby przez samego/samą siebie) o lenistwo. Kiedy "wypoczywasz aktywnie" - nie lenisz się przecież. Sęk w tym, iż Moim zdaniem również nie wypoczywasz. Odpoczynek bowiem siłą rzeczy przeczy wszelkiej stereotypowo rozumianej aktywności (tj. takiej, którą można zaobserwować fizycznymi zmysłami). Prawdziwy odpoczynek to wg Mnie stan, w którym w stereotypowym znaczeniu nie robisz nic, poza istnieniem. Możesz co najwyżej położyć się na łóżku i słuchać muzyki, a i to nie jest konieczne. Esencją jest świadome istnienie, bez dodatkowych "ścieżek"/wątków, bez dodatkowych zajęć. Stan, w którym na swój sposób czas nie istnieje - z innego jednak powodu, niż bycie zajętym. Kiedy jesteś zajęty, zegar tyka niezauważalnie - kiedy zaś "tylko" istniejesz, zdajesz Sobie sprawę iż nie ma zegara.

Ten rodzaj odpoczynku mógłbym określić mianem wiarygodnego, gdyż Moim zdaniem tylko w takim stanie możesz w istocie odpocząć (nie wspominając o profitach poszerzonej świadomości i percepcji - patrz wyżej). Podobnie jak podczas snu, kiedy ciało regeneruje się najskuteczniej, gdyż świadomy umysł odsunięty jest wówczas na bok i nie interferuje - tak podczas nie zakłóconego niczym innym, świadomego istnienia jesteś w stanie odpoczywać/relaksować się w bezkonkurencyjnie efektywnym stopniu na jawie. Wówczas, podobnie jak podczas świadomych snów, również zyskujesz nową perspektywę spojrzenia na Własne życie i wszystko, czym je dotąd wypełniłeś/aś, włącznie ze Sobą Samym/Samą. Możesz nareszcie spojrzeć na Siebie - i to spojrzeć prawdziwie, tj. jak na obcą - nową, świeżą - osobę, a nie na osobę o konturach mocno już rozmazanych przyzwyczajeniem.

 

Finalne konkluzje
Dzisiejsze przemyślenia mógłbym zreasumować następująco:

  1. Odpoczynek nie służy tylko do odpoczywania. O wiele lepiej stan ów opisują określenia typu "relaks", czy "chill-out" - które są znacznie bardziej pojemne znaczeniowo, niż określenie wskazujące na zaledwie jedną, pojedynczą funkcję, którą jest odpoczywanie. Odpoczynek jest raczej pochodną stanu relaksacji, który to stan może zapewnić Ci jednak znacznie więcej profitów, niż tylko regeneracja ciała, czy oddalenie się "na chwilę" od spraw dnia codziennego.
  2. Odpoczynek jest jeszcze jedną aktywnością (nie mylić z tzw. "aktywnym wypoczynkiem"), gdyż w jego trakcie może mieć miejsce szereg procesów (takich jak regeneracja ciała/organizmu, czy świadoma obserwacja z unikatowej perspektywy, niedostępnej kiedy jesteś zajęty/a).
    • Swoją drogą, jest to też świetna okazja do nauczenia się postawy tzw. "Bycia 'Tu i Teraz'", patrz: Eckhart Tolle i Jego książki "Potęga Teraźniejszości", "Cisza przemawia", i inne. Poza tym jest to również idealne pole do rozpoczęcia praktyki medytacyjnej. Zarówno umiejętność świadomego/uważnego bycia "Tu i Teraz", jak również umiejętność medytacji mogą być następnie przydatne w Twoim życiu na co dzień (m.in. wpływając aktywnie na zwiększenie koncentracji, spostrzegawczości oraz umocnienie tzw. "Pokoju Ducha/Pokoju Wewnętrznego").
    • Podczas tzw. "aktywnego wypoczynku" nie odpoczywasz (a więc i nie doznajesz wyżej wymienionych profitów, a przynajmniej nie optymalnie).
  3. Odpoczynek jest integralnym komponentem lifestyle'u (stylu życia) świadomej osoby, której zależy na czerpaniu z życia "pełną piersią", bez poddawania swojego ciała nieustannemu niemalże wyczerpaniu. Będąc wypoczętym/wypoczętą życie smakuje lepiej :) (nie wspominając o poszerzonej perspektywie postrzegania i percepcji).
  4. Nie unikaj / nie deprecjonuj odpoczynku - w zamian zacznij go cenić, i to bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Licencja Creative Commons
Audycje "Źródło Kreacji" są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Bez utworów zależnych 3.0 Polska.

powered by:

Autorskie Szablony Blogger • Projekty Stron Internetowych / Grafika Komputerowa: thomasleighdesign[at]gmail.com

© copyright by Thomas Leigh, 2008-2021