Audycja Źródło Kreacji - Twórz Własną Przygodę

Świadoma Nawigacja Poprzez Rzeczywistości.

Jakich porad udzielił(a)byś Sobie w życiu? (część 1)

Żyjąc (m.in.) na tym planie dysponujesz tą cenną możliwością nabywania doświadczenia (z biegiem tzw. czasu).

"Life is always wasted on young people, they don’t know what it’s about". ("Misspent Youth", Peter F. Hamilton)

Co fascynuje Mnie w tym procesie to to, iż sama forma życia - okoliczności, itp. - stanowią w tym kontekście tylko pretekst, nośnik (niczym różne rodzaje i gramatury papieru w książkach). W którymś momencie konkretne życie się kończy, a My idziemy dalej, potencjalnie bogatsi o nową duchową treść w ponadczasowym i ponadprzestrzennym "plecaku".

Od czasu do czasu zdaję sobie sprawę z powtarzających się spostrzeżeń - tj. takich, które przychodzą Mi na myśl po raz któryś z rzędu (gdy znów coś Mnie doń zainspiruje). Spostrzeżeń bardzo przydatnych - których rosnącą wręcz wartość rozpoznaję w czasie. Kiedy zdałem sobie sprawę, iż są one wystarczająco wyraziście pomocne, odczułem potrzebę zapamiętania ich, przyswojenia, a nade wszystko integracji w codziennej świadomości - bym mógł jak najczęściej (najlepiej zawsze, nawykowo) mieć je na uwadze - jako spójny komponent Własnej Perspektywy. Co ciekawe, owe spostrzeżenia nadają się doskonale również jako rodzaj "skrótu"-esencji, którą moglibyśmy się podzielić z kimkolwiek rozpoczynającym właśnie doświadczenie życia tutaj. Przypomina Mi się książeczka "Mały Poradnik Życia" (H. Jackson Brown, Jr.) napisana w podobnym duchu - myśląc o spostrzeżeniach którym dedykuję niniejszy cykl, mógłbym napisać np. list do Samego Siebie z przeszłości (gdyby to było możliwe), zawierający owe jakże cenne wytyczne. Inna sprawa, na ile tak naprawdę byłyby one pomocne wówczas - biorąc pod uwagę, iż przecie by do nich dotrzeć, potrzebowałem konkretnych (w tym odpowiednio często powtarzanych) doświadczeń. Czy "sucha wiedza" naprawdę by się sprawdziła...?

Tak czy owak, postanowiłem iż będę spisywał je wszystkie, najlepiej w jednym miejscu - gdyż zbyt często przypominają Mi się aktualnie, jedno po drugim (jak gdyby bardzo chciały być zapisane, przyswojone). Dzisiejszego poranka wytyczyłem intencję zapisania ich sobie w podręcznych notatkach na smartfonie - z myślą, iż "trochę czasu" zajmie Mi ich zgromadzenie. Zaskakująco jednak zebrały się dość szybko (choć prawie się nad nimi nie zastanawiałem!), znów jakby tylko czekały na taką właśnie sposobność :) .

Część z nich stanowią Moje Własne wnioski, część "zasłyszana mądrość" z którą bardzo się utożsamiam i która bardzo sprawdza się również i na Mojej Drodze. A oto one...

 

I. Dbaj o jakość Własnej ekspresji.

1. Nie dawaj ani chwili uwagi niczemu, co tego niewarte.
Jest to właściwie odmiana postawy którą określiłem "zasadą firewalla" - o której więcej nieco później. W tym miejscu natomiast chciałbym przytoczyć refleksję dotyczącą dawania uwagi rzeczom tego niewartym (mam tu na myśli szczególnie wszystko co negatywne, czy wręcz toksyczne: przejmowanie się, podyktowane własną wrażliwością myślenie "w kółko" o nieodpowiednich (eufemizm zamierzony) osobach, itp.). Bez względu na to ile uwagi dasz takim tematom, z doświadczenia wiem że nie tyle niczego to nie zmieni - co może jeszcze bardziej pogorszyć Twoje samopoczucie, notorycznie męczyć, uwierać gdzieś w świadomości. Podczas gdy w istocie każda najmniejsza chwila uwagi jaką temu (osobom, tematom) dajesz - jest przykra o tyle, iż stanowi stratę Twojego czasu i energii, czy - jeśli wolisz - siły życiowej, którą - miast w kreatywny, twórczy, przysługujący się Tobie i światu sposób - wykorzystujesz szkodząc Własnemu Duchowi i psychice, a co za tym idzie, i ciału. W niczym Ci to nie pomoże, a tylko utrudni.

Dbanie o Własny stan psychiczny, fizyczny i duchowy postrzegam jako poszanowanie Siebie, stąd za każdym razem gdy dajesz uwagę zdecydowanie nieodpowiednim wątkom - w Moich oczach nie szanujesz Siebie (możesz to rozpatrywać również jako rodzaj higieny mentalnej).

Tak czy owak, puentą tematu jest dla Mnie zasada restrykcyjnego ucinania takich właśnie myśli gdy tylko rozpoznam iż się w nie angażuję - z całą świadomością tego na co zwróciłem uwagę wyżej + jedno zastrzeżenie: jeśli już dać temu uwagę, to tylko niezbędne minimum (o ile w istocie jest niezbędne) - aby następnie uciąć definitywnie i zaabsorbować się (możliwie maksymalnie) czymś zdrowym, wartościowym, cennym. W ten sposób możesz dokonywać świadomych wyborów, które będą stanowić jednocześnie dobrą inwestycję, owocującą w Twoim życiu w taki czy inny sposób (dojrzałe plony miast "robaczywych jabłek").

 

2. Zasada 'firewalla'.
Kiedyś miałem okazję zapoznać się z jednym z wystąpień Joe Vitale, który zafrapował Mnie stwierdzeniem, iż nie-narzekanie może być zaskakującym wyzwaniem (!). Aby się o tym przekonać, wystarczy pokusić się o prosty eksperyment: postanowić przetrwać jak najdłużej bez jakiegokolwiek narzekania/wypowiedzi w tym tonie (pesymizm, czarnowidztwo, zwątpienie, itp.). Okazuje się, iż nierzadko prędzej czy później możemy złapać się na tym - co w połączeniu z zasadą słów-zaklęć (o której również niedługo) nabiera szczególnie niepokojącego znaczenia, rzucając cień bardziej niż światło na Naszą przyszłość.

W przypadku zasady 'firewalla' jednakowoż myślę bardziej o osobach które bezpośrednio doświadczają pesymistycznego wariantu Naszej ekspresji (w końcu zwykle nie mówimy Sami do Siebie). Jedna sprawa iż szkodzimy wówczas Sobie - inna iż ucierpieć może na tym drugi człowiek. Zastanówmy się, kto z Naszego otoczenia jest najbardziej narażony na ciężką, ponurą odmianę Naszych myśli? Najprawdopodobniej będą to Nasi Bliscy - Którzy poprzez łączącą Nas więź są właściwie bezbronni wobec "piorunów", czy "śmieci" jakie czasem pozwalamy Sobie wyrażać. Bez względu na to czy jesteśmy usprawiedliwieni we Własnych oczach, czy stać Nas na wyrozumiałość względem Samych Siebie - Nasi Najbliżsi zdają się jakoby zobligowani do tego, by dawać Nam posłuch, bez względu na jakość Naszego przekazu w danej chwili. Czy będziemy więc nad tym panować, cyzelując wartościową ekspresję, czy też od czasu do czasu pozwolimy Sobie na nieodpowiednie emocje, które w końcu wygasną - nie zmieni to faktu, iż pobrudzimy/obciążymy jeszcze kogoś, niemalże jakbyśmy zadali tej osobie fizyczny cios. W końcu nerwy, czy nawet niepozorny brak cierpliwości stanowią rodzaj agresji - psychicznej, ale nadal. Oczywiście angażując się w "aurę chwili" nie mamy intencji ranienia Bliskich, nie zmienia to jednak faktu, iż czynimy to - za każdym razem, gdy Sobie na to pozwalamy. Stąd dbanie o innych (zwłaszcza o Osoby na Których Nam zależy) może być dla Nas dodatkową motywacją, sprawiającą że - być może w ostatniej chwili - zrezygnujemy z narzekania, zrezygnujemy ze zdenerwowania, czarnowidztwa, itp. Co więcej, siłę owej motywacji może wzmóc świadomość, iż wszelka negatywna ekspresja może być destruktywna dla zdrowia - tak Naszego, jak i osoby słuchającej. Jak bardzo wrażliwą jest osoba, która najczęściej, najwierniej Cię słucha? Łatwo "połączyć kropki" i dojść do słusznego wniosku, iż niedaleka droga od bycia słuchaczem wiernym do bycia słuchaczem chorym - szczególnie jeśli wyobrazić sobie, iż traktujemy tą osobę jako "spust/worek treningowy 'wyrzucania z Siebie' tego-i-owego" na dłuższą metę. Nastrój najpewniej Nam minie - o wiele trudniej jednakowoż z ranami które łatwo nieopatrznie zadać bliskiej Nam osobie, narażając Ją, czy wręcz oczekując od Niej, iż będzie wiernym koszem na śmieci.

Stąd "zasada 'firewalla'": za każdym razem gdy korci Mnie bym ponarzekał Sobie w towarzystwie, zaczynam myśleć o drugiej osobie, o Jej dobru. Wnikliwie pytam Samego Siebie: jaką szkodę może Jej wyrządzić to co powiem - oraz to, w jaki sposób to uczynię (np. nerwowym tonem)? Niechże nawet ta szkoda będzie mała (udzielenie się zdenerwowania/pesymizmu choćby na chwilę, a potem na jeszcze jedną, i jedną... do nawyku blisko) - czy naprawdę jest to tego warte? Takie postawienie sprawy zwykle do Mnie przemawia, a kiedy doświadczam jeszcze tej "chwili pokusy", kiedy to emocje aż cisną na usta określone słowa, czy postawę - wyobrażam Sobie, iż stanowczo stawiam pomiędzy nimi a Osobą na której Mi zależy mur, nieprzeniknioną ścianę (z angielskiego "firewall" - "zapora ogniowa" :) ). Ścianę tak skuteczną, że aż bezdyskusyjną. W rezultacie - choć powstrzymanie się od kuszącej, nieodpowiedniej reakcji czasem bywa wyzwaniem - bardziej przemawia do Mnie satysfakcja ze świadomości, iż nie zaszkodziłem w żaden sposób Bliskiej Mi Osobie.

 

3. Traktuj słowa jak zaklęcia.
Wytyczne które opisałem wyżej, odnoszą się do dbałości o czystość tak Własną (zważanie na to, czemu daję uwagę we Własnych myślach) - jak i osób wokół Nas (zwłaszcza Nam Bliskich - zasada 'firewalla'). Istnieje jednakowoż jeszcze jedna wytyczna w podobnym duchu (tj. dot. dbania o jakość własnej ekspresji), którą stosuję uniwersalnie - tj. niezależnie od tego, czy z kimś rozmawiam, czy też prowadzę dialog wewnętrzny, piszę pamiętnik, list, itp. Zasada owa wychodzi z założenia iż słowa (w jakiejkolwiek, pisanej lub mówionej formie) stanowią naenergetyzowane myśli (myśli które zyskały więcej mocy poprzez sam fakt dania im na tyle uwagi, by przeobrazić je w bardziej namacalną formę, którą możesz zobaczyć lub usłyszeć). W tym świetle bez względu już na to czy ktoś Nas słyszy czy nie, gdy (przykładowo w przypływie emocji) pozwalamy sobie na jakąkolwiek negatywną ekspresję - jednocześnie powołujemy do życia potencjalnie samospełniającą się przepowiednię: w formie słów w które zdecydowaliśmy się ubrać Nasze myśli, wysyłając je w świat niczym posłańców. Pytanie tylko: z czym do Nas powrócą?

Czym więcej włożyliśmy emocji w Nasz przekaz, tym bardziej są zmotywowani by przejąć się dosłownym znaczeniem właśnie wyrażonego komunikatu i wcielić go w życie. W końcu w takich nastrojach coś w Nas tylko czeka aby rzec "A nie mówiłem/am?".

Stąd z biegiem czasu wypracowałem Sobie coraz częściej obecny we Mnie nawyk refleksji na chwilę poprzedzającej wypowiedzenie czegokolwiek na głos (lub spisanie): czy na pewno chcę wygłosić takie właśnie życzenie? Czy chciałbym by to co teraz mówię, w istocie stało się prawdą (bez względu na stopień niepewności jaki odczuwam względem tego teraz)? Jeśli nie, to może lepiej nawet ugryźć się w język, niż pozwolić lekkomyślnie tak Sobie zaszkodzić.

 

4. Zawsze dajesz przykład - choć nie zawsze nim świecisz.

Wspomnienie:
Spoglądając wstecz na czasy szkoły podstawowej dostrzegłem w nich pewne charakterystyczne zjawisko. Otóż byłem wówczas znany m.in. z tego, iż nie przeklinałem. Nie robiłem z tego sprawy, nie było to Moją chlubą ani dumą - z drugiej jednak strony prawdopodobnie nie zauważałem, iż inni też nie przeklinali w Moim towarzystwie - choć wątpliwe, by stronili od wulgaryzmów na co dzień. Czym bardziej myślałem o tym później, tym bardziej dochodziłem do wniosku iż Moi rówieśnicy, rozmawiając ze Mną, z jakiegoś (dziwnego?) powodu dostosowywali się do Mojego - wystarczająco wyróżniającego się/"odstającego" - stylu bycia (tu: wolnego od "rzucania mięsem"). Co więcej, do dziś bardziej skłonny jestem uwierzyć iż taką postawę obierali niejako instynktownie, wcale niekoniecznie na kanwie w pełni świadomej decyzji. Innymi słowy, "coś" jak gdyby "inspirowało" ich do tego, by w Moim towarzystwie nie przeklinać.

Wspomnienie #2:
Żyjąc z drugą osobą na co dzień można poczynić interesujące spostrzeżenia dot. tego, jak - często nieświadomie - wpływamy na siebie wzajemnie. Czyniłem takie spostrzeżenia szczególnie w kontekście języka, używanych zwrotów - rozpoznając na przykład, iż Towarzyszka Życia zaczęła używać pewnych sformułowań definitywnie zapożyczonych ode Mnie, których nie używała wcześniej (podobne zjawisko mogłem czasem obserwować i u Siebie - zresztą, nierzadko dzięki temu łatwiej było się zrozumieć: stosując indywidualne, charakterystyczne dla danej osoby zwroty ułatwiasz komunikację z tą osobą - analogicznie do bardziej uniwersalnych idiomów).

Najbardziej charakterystycznym nie było jednak samo uświadomienie sobie zapożyczeń, które można było wystarczająco często słyszeć z Moich ust - lecz przejęcie części "niechlubnych" określeń lub zwrotów po choćby jednorazowym ich usłyszeniu (kiedy pozwoliłem sobie na nie w "chwili słabości"). Ta konkretna grupa zapożyczeń jest ostatnią jakiej spodziewalibyśmy się po Sobie - być może to właśnie tłumaczy, dlaczego wystarczy usłyszeć coś takiego raz, by (automatycznie?) poszerzyć i własne granice (współdzieląc je poprzez bliskość z drugą osobą). Inna sprawa iż - niestety - ten jeden raz wystarczy, by 'chwast' zakorzenił się w czyimś słowniku - o wiele trudniej się go stamtąd wówczas pozbyć.

Skłoniło Mnie to do znacznie większej uważności na to co mówię, zwłaszcza w stanie w którym trudniej się kontrolować/dbać o czystość ekspresji.

 

O dawaniu dobrego przykładu często mówi się w kontekście wychowywania dziecka, które naturalnie chłonie Nasze Własne zachowanie jako rodzaj 'instrukcji obsługi życia'. Co może zaskakiwać to to, iż podobne zjawisko niekoniecznie dotyczy samych tylko dzieci - jak najbardziej stosując się również do osób w jakimkolwiek wieku. Co więcej: może być tak, iż czym bliższa Ci osoba - tym bardziej podatna na współdzielenie Twych Własnych zachowań (co może przebiegać bezwiednie i niejako "z automatu" - jak również działać w obie strony). O ile jednak w procesie tym może być bardzo chłonna (wspominałem o podatności wprost proporcjonalnej do zażyłości relacji), łatwo przejmując nowe zachowania, podążając Twoimi śladami - o tyle o wiele trudniej wyzbyć się raz przetartego szlaku z własnej "mapy życia".

Przykład? Nawiązując do wcześniejszego wspomnienia, powiedzmy że wśród znajomych słynę z tego, iż nikt nigdy nie słyszał przekleństwa z Mych ust. Bez względu na to jak sprawa wygląda u innych, podczas rozmowy ze Mną jakimś "magicznym sposobem" znajomi powstrzymują się od wulgaryzmów (choć zapewne domyślasz się, iż nie są podobnie "święci" ;) ). Wystarczy jednak że raz "powinie Mi się noga" i wymsknie przekleństwo, aby cała wspomniana "magiczna aura" przestała istnieć. Nieważne wówczas, z jakiego powodu się zapomniałem, dlaczego do tego doszło - istotnym jest, iż przełamałem tym samym wiarygodny, niezmącony obraz Mnie w oczach innych: coś co do tej pory tak bardzo Mnie wyróżniało, zwracając uwagę - przestało istnieć, na powrót zbliżając Mnie do definicji bardziej "zwykłego" człowieka (przy którym można więc zachowywać się bardziej "po ludzku", od czasu do czasu "rzucając mięsem").

Podobnież w drugą stronę: jeśli zdarzy się Tobie że w przypływie emocji zrobisz coś, na co w innym razie nigdy byś się nie zdecydował/a - choćby był to i wyjątek jeden na milion, podświadomość bliskiej Ci osoby może uznać to za przyzwolenie by postępować podobnie, czując się z tym lepiej i swobodniej (skoro ktoś Jej bliski właśnie przetarł ten szlak, sama też może nim podążać kiedy tylko "zajdzie potrzeba" - np. w podobnym nastroju). W ten właśnie sposób jedno nieopatrzne zachowanie (słowo, gest, postawa, itp.) - bez względu na to jak bardzo Ci obce - może wejść w nawyk bliskiej Ci osoby. Jeśli przyjrzysz się temu bliżej, możesz rozpoznać podobny schemat w Swoim życiu - jak również niestety i to, iż bardzo trudno cofnąć taki efekt.

Świadomość tego mechanizmu może inspirować do znacznie większej uważności w temacie tego, jaki przykład dajemy (wiedząc że robimy to w istocie cały czas - oraz co może się stać, jeśli nie będzie to przykład chlubny). Zwróć uwagę, iż tendencja do współdzielenia postaw przez bliskie sobie osoby nie ujmuje ich inteligencji, czy niezależności - wręcz przeciwnie: wskazuje bardziej na charakter ich relacji (czym bliżej jesteśmy ze sobą, tym mniej tarcz/zbroi stoi między Nami, możemy bardziej się odsłonić na co dzień - bez poczucia dyskomfortu).

Słowem-kluczem staje się więc tak zaufanie, co idąca za nim odpowiedzialność. Naszym wyborem jest, czy w tej sytuacji będziemy zachowywać się jakkolwiek wiatr zawieje - czy też weźmiemy Sobie do serca, jak istotny wpływ w istocie wywieramy na bliską Nam osobę, nie tylko poprzez Własne nawyki - ale i nade wszystko od nich odstępstwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Licencja Creative Commons
Audycje "Źródło Kreacji" są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Bez utworów zależnych 3.0 Polska.

powered by:

Autorskie Szablony Blogger • Projekty Stron Internetowych / Grafika Komputerowa: thomasleighdesign[at]gmail.com

© copyright by Thomas Leigh, 2008-2021